Żeby ulżyć jadącym, których plecy prażył pracujący silnik, tylną szybę z pleksiglasu zastosowaną w prototypie nowego
zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix.
Miejsce na walizki było z przodu.
Byczo piękna - Lamborghini Miura
Koszmarnie bogaci zapaleńcy składali zamówienia na Miurę jeszcze nim ją zobaczyli i dowiedzieli, jak się nazywa!
który część elementów nadwozia miał wykonaną z cynku.
Lamborghini był zodiakalnym bykiem, więc na znak firmowy swoich aut wybrał nacierającego, rogatego giganta, a nazwy modeli często nawiązywały do corridy.
Nie było maski silnika, ani klapy bagażnika. Przód i tył auta, wykonane z lekkiego aluminium unosiły się w całości razem z błotnikami.
Do smarowania obu kluczowych zespołów samochodu służył ten sam olej.
Zajął się tym młody projektant Marcello Gandini. Wyrysował kształt podobny do Forda GT40, ale mniej masywny, smuklejszy, z „rzęsami” wokół reflektorów.
Przed tylną osią umieszczono widlasty, 12-cylindrowy silnik, a pod nim skrzynia biegów usytuowana w misce olejowej.
Wrażenie było piorunujące.
Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar.
który część elementów nadwozia miał wykonaną z cynku.
Jota spłonęła w wypadku, ale naśladujące ją (niezbyt zresztą wiernie) SVJ nadal są w rękach kolekcjonerów.
Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce.
Gotowy samochód był ozdobą salonu genewskiego w 1966 roku.
Byczo piękna - Lamborghini Miura
Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie.
Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar.
Entuzjaści nie czekali aż styliści skończą pracę.
zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix.
Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone.
który część elementów nadwozia miał wykonaną z cynku.
Kierowca testowy Bob Wallace dostał do przebadania specjalną Miurę Jota, w której sprawdzano kilka nowych pomysłów.
Lamborghini zastąpiono w egzemplarzach seryjnych żaluzją.
Wrażenie było piorunujące.
który część elementów nadwozia miał wykonaną z cynku.
Ostatnia Miura opuściła fabrykę w Santa Agata w 1973 roku. W sumie jej wszystkich wersji zbudowano nieco ponad 770 sztuk.
który część elementów nadwozia miał wykonaną z cynku.
Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ.
Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie.
Kierowca testowy Bob Wallace dostał do przebadania specjalną Miurę Jota, w której sprawdzano kilka nowych pomysłów.
Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ.
Szef stylistów Audi i Lamborghini (obie marki działają w ramach koncernu Volkswagen) niemal dosłownie powtórzył rysy nadane Miurze przez Gandiniego.
Na wystawie w Turynie stało samo podwozie - surowa rama skrzynkowa ze stalowych elementów odchudzonych wykonanymi w nich otworami.
Do smarowania obu kluczowych zespołów samochodu służył ten sam olej.
Kierowca testowy Bob Wallace dostał do przebadania specjalną Miurę Jota, w której sprawdzano kilka nowych pomysłów.
Ostatnia Miura opuściła fabrykę w Santa Agata w 1973 roku. W sumie jej wszystkich wersji zbudowano nieco ponad 770 sztuk.
Kontrowersyjny zabieg, ale legendzie na pewno nie zaszkodzi.Lamborghini zastąpiono w egzemplarzach seryjnych żaluzją.
Nie tylko w przenośni, ale często dosłownie.
Koszmarnie bogaci zapaleńcy składali zamówienia na Miurę jeszcze nim ją zobaczyli i dowiedzieli, jak się nazywa!
zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix.
Silnik był bowiem umieszczony poprzecznie , co było ewenementem na skalę światową.
Do smarowania obu kluczowych zespołów samochodu służył ten sam olej.
Postawił je przed Hotelem de Paris, a gdy zgromadził się spory tłumek po prostu włączył silnik.
zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix.
Na zamówienie firmy International Lead-Zinc Research Corporation powstał jeden egzemplarz wersji roadster Miura Spyder,
Szef stylistów Audi i Lamborghini (obie marki działają w ramach koncernu Volkswagen) niemal dosłownie powtórzył rysy nadane Miurze przez Gandiniego.
Pokazane na turyńskim salonie podwozie oznaczone wstępnie P400 (P czyli „posteriore” – tylny, chodziło o położenie silnika) zapowiadało kolejny.
Silnik był bowiem umieszczony poprzecznie , co było ewenementem na skalę światową.
Koszmarnie bogaci zapaleńcy składali zamówienia na Miurę jeszcze nim ją zobaczyli i dowiedzieli, jak się nazywa!
W ciemno składali zamówienia na nowy wóz z Santa Agata
Żeby ulżyć jadącym, których plecy prażył pracujący silnik, tylną szybę z pleksiglasu zastosowaną w prototypie nowego
Ostatnia Miura opuściła fabrykę w Santa Agata w 1973 roku. W sumie jej wszystkich wersji zbudowano nieco ponad 770 sztuk.
Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ.
Najwieksza baza ogloszen z nowymi samochodami.Entuzjaści nie czekali aż styliści skończą pracę.
Lamborghini zastąpiono w egzemplarzach seryjnych żaluzją.
Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie.
który część elementów nadwozia miał wykonaną z cynku.
zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix.
Dwa miesiące później Ferrucio, który nim zajął się samochodami sportowymi, dorobił się fortuny na produkcji traktorów i wiedział co nieco o promocji,
Nie było maski silnika, ani klapy bagażnika. Przód i tył auta, wykonane z lekkiego aluminium unosiły się w całości razem z błotnikami.
Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar.
Jota spłonęła w wypadku, ale naśladujące ją (niezbyt zresztą wiernie) SVJ nadal są w rękach kolekcjonerów.
Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce.
Dziś wóz, który sprawił, że Lamborghini zaczęło się kojarzyć z rozgrzanym asfaltem a nie łanami żyta, powraca w postaci prototypu Waltera de Silvy.
Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone.
Jota spłonęła w wypadku, ale naśladujące ją (niezbyt zresztą wiernie) SVJ nadal są w rękach kolekcjonerów.
Na wystawie w Turynie stało samo podwozie - surowa rama skrzynkowa ze stalowych elementów odchudzonych wykonanymi w nich otworami.
Najwieksza baza ogloszen z nowymi samochodami.Wrażenie było piorunujące.
Szef stylistów Audi i Lamborghini (obie marki działają w ramach koncernu Volkswagen) niemal dosłownie powtórzył rysy nadane Miurze przez Gandiniego.
Do smarowania obu kluczowych zespołów samochodu służył ten sam olej.
Postawił je przed Hotelem de Paris, a gdy zgromadził się spory tłumek po prostu włączył silnik.
Wrażenie było piorunujące.
Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie.
Na wystawie w Turynie stało samo podwozie - surowa rama skrzynkowa ze stalowych elementów odchudzonych wykonanymi w nich otworami.
Gotowy samochód był ozdobą salonu genewskiego w 1966 roku.
Przed tylną osią umieszczono widlasty, 12-cylindrowy silnik, a pod nim skrzynia biegów usytuowana w misce olejowej.
Pokazane na turyńskim salonie podwozie oznaczone wstępnie P400 (P czyli „posteriore” – tylny, chodziło o położenie silnika) zapowiadało kolejny.
W ciemno składali zamówienia na nowy wóz z Santa Agata
Wrażenie było piorunujące.
Artykul dodano: 05 - 02 - 2011
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL