Strona glowna motoarty

Artykuly motoryzacyjne

O samochodach sportowych mówi się, że są „gorące”. Tak rzeczywiście jest.

Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie. zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix. Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ. Zajął się tym młody projektant Marcello Gandini. Wyrysował kształt podobny do Forda GT40, ale mniej masywny, smuklejszy, z „rzęsami” wokół reflektorów. Pokazane na turyńskim salonie podwozie oznaczone wstępnie P400 (P czyli „posteriore” – tylny, chodziło o położenie silnika) zapowiadało kolejny. Silnik był bowiem umieszczony poprzecznie , co było ewenementem na skalę światową. Po pierwszym modelu P400 pojawiły się P400S o mocy 370 KM i P400SV osiągający 385 KM. Po pierwszym modelu P400 pojawiły się P400S o mocy 370 KM i P400SV osiągający 385 KM. Miejsce na walizki było z przodu. Gotowy samochód był ozdobą salonu genewskiego w 1966 roku. ale również wspaniale brzmiało! Zajął się tym młody projektant Marcello Gandini. Wyrysował kształt podobny do Forda GT40, ale mniej masywny, smuklejszy, z „rzęsami” wokół reflektorów. Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone. Gotowy samochód był ozdobą salonu genewskiego w 1966 roku. Nie było maski silnika, ani klapy bagażnika. Przód i tył auta, wykonane z lekkiego aluminium unosiły się w całości razem z błotnikami. ale również wspaniale brzmiało! Dwanaście cylindrów o pojemności 3,9 l dających moc 350 KM przy 7000 obr/min nie tylko rozpędzało wóz do 275 km/h i 6,7 s do setki, Byczo piękna - Lamborghini Miura W ciemno składali zamówienia na nowy wóz z Santa Agata Dwanaście cylindrów o pojemności 3,9 l dających moc 350 KM przy 7000 obr/min nie tylko rozpędzało wóz do 275 km/h i 6,7 s do setki, Jota spłonęła w wypadku, ale naśladujące ją (niezbyt zresztą wiernie) SVJ nadal są w rękach kolekcjonerów. Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar. Dwa miesiące później Ferrucio, który nim zajął się samochodami sportowymi, dorobił się fortuny na produkcji traktorów i wiedział co nieco o promocji, Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar. Silnik był bowiem umieszczony poprzecznie , co było ewenementem na skalę światową. Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar. Do smarowania obu kluczowych zespołów samochodu służył ten sam olej. Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone. Żeby ulżyć jadącym, których plecy prażył pracujący silnik, tylną szybę z pleksiglasu zastosowaną w prototypie nowego Miejsce na walizki było z przodu. Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ. Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ. Ostatnia Miura opuściła fabrykę w Santa Agata w 1973 roku. W sumie jej wszystkich wersji zbudowano nieco ponad 770 sztuk. Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce. Entuzjaści nie czekali aż styliści skończą pracę. Żeby ulżyć jadącym, których plecy prażył pracujący silnik, tylną szybę z pleksiglasu zastosowaną w prototypie nowego Kontrowersyjny zabieg, ale legendzie na pewno nie zaszkodzi.Z tyłu wygospodarowano mały schowek, dobry na zapas cygar. Konstruktor Gianpaolo Dallara obmyślił to tak, bo chciał, aby zespół napędowy miał zwartą budowę. Entuzjaści nie czekali aż styliści skończą pracę. Zajął się tym młody projektant Marcello Gandini. Wyrysował kształt podobny do Forda GT40, ale mniej masywny, smuklejszy, z „rzęsami” wokół reflektorów. O samochodach sportowych mówi się, że są „gorące”. Tak rzeczywiście jest. Na zamówienie entuzjastów zbudowano pięć kopii Joty pod nazwą Miura SVJ. Lamborghini był zodiakalnym bykiem, więc na znak firmowy swoich aut wybrał nacierającego, rogatego giganta, a nazwy modeli często nawiązywały do corridy. Nie było maski silnika, ani klapy bagażnika. Przód i tył auta, wykonane z lekkiego aluminium unosiły się w całości razem z błotnikami. Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce. Gotowy samochód był ozdobą salonu genewskiego w 1966 roku. Silnik był bowiem umieszczony poprzecznie , co było ewenementem na skalę światową. Wrażenie było piorunujące. O samochodach sportowych mówi się, że są „gorące”. Tak rzeczywiście jest. Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone. Żeby ulżyć jadącym, których plecy prażył pracujący silnik, tylną szybę z pleksiglasu zastosowaną w prototypie nowego Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone. Dwanaście cylindrów o pojemności 3,9 l dających moc 350 KM przy 7000 obr/min nie tylko rozpędzało wóz do 275 km/h i 6,7 s do setki, Najwieksza baza ogloszen z nowymi samochodami.Wrażenie było piorunujące. Na wystawie w Turynie stało samo podwozie - surowa rama skrzynkowa ze stalowych elementów odchudzonych wykonanymi w nich otworami. Miejsce na walizki było z przodu. Lamborghini powierzył zaprojektowanie nadwozia firmie Bertone. Dwa miesiące później Ferrucio, który nim zajął się samochodami sportowymi, dorobił się fortuny na produkcji traktorów i wiedział co nieco o promocji, Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie. Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce. Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce. Najwieksza baza ogloszen z nowymi samochodami.Jota spłonęła w wypadku, ale naśladujące ją (niezbyt zresztą wiernie) SVJ nadal są w rękach kolekcjonerów. Po pierwszym modelu P400 pojawiły się P400S o mocy 370 KM i P400SV osiągający 385 KM. Nie była to czcza ozdoba, ale wloty powietrza chłodzącego hamulce. O samochodach sportowych mówi się, że są „gorące”. Tak rzeczywiście jest. O samochodach sportowych mówi się, że są „gorące”. Tak rzeczywiście jest. Lamborghini był zodiakalnym bykiem, więc na znak firmowy swoich aut wybrał nacierającego, rogatego giganta, a nazwy modeli często nawiązywały do corridy. Nie tylko w przenośni, ale często dosłownie. Seryjne produkcja ruszyła w 1967 roku. Samochód nazywał się Miura – tak jak sławny w Hiszpanii ród hodowców byków używanych do walki na arenie. Dziś wóz, który sprawił, że Lamborghini zaczęło się kojarzyć z rozgrzanym asfaltem a nie łanami żyta, powraca w postaci prototypu Waltera de Silvy. Ostatnia Miura opuściła fabrykę w Santa Agata w 1973 roku. W sumie jej wszystkich wersji zbudowano nieco ponad 770 sztuk. Ostatnia Miura opuściła fabrykę w Santa Agata w 1973 roku. W sumie jej wszystkich wersji zbudowano nieco ponad 770 sztuk. Koszmarnie bogaci zapaleńcy składali zamówienia na Miurę jeszcze nim ją zobaczyli i dowiedzieli, jak się nazywa! Miejsce na walizki było z przodu. Po pierwszym modelu P400 pojawiły się P400S o mocy 370 KM i P400SV osiągający 385 KM. Całkiem sporo, jak na samochód kosztujący czterdzieści lat temu 20 tysięcy dolarów, czyli mniej więcej tyle, co trzy Cadillaki. Dziś wóz, który sprawił, że Lamborghini zaczęło się kojarzyć z rozgrzanym asfaltem a nie łanami żyta, powraca w postaci prototypu Waltera de Silvy. zabrał auto do Monaco na weekend wyścigów Grand Prix. Na zamówienie firmy International Lead-Zinc Research Corporation powstał jeden egzemplarz wersji roadster Miura Spyder, Przed tylną osią umieszczono widlasty, 12-cylindrowy silnik, a pod nim skrzynia biegów usytuowana w misce olejowej. Pokazane na turyńskim salonie podwozie oznaczone wstępnie P400 (P czyli „posteriore” – tylny, chodziło o położenie silnika) zapowiadało kolejny.

Artykul dodano: 15 - 03 - 2013

PoprzedniStrona glownaNastepny